wtorek, 24 grudnia 2013

środa, 18 grudnia 2013

Do świąt niedaleko



Nieoczekiwanie dla siebie samej szykuję się do świąt od 10 listopada. Zaplanowałam prezenty rękodzielnicze, a internet natchnął mnie na nowe pomysły. Powstały szydełkowe gwiazdki, bombki, choinki, ozdoby z papierowej wikliny, podkładki i ocieplacze na kubki robione szydełkiem, czapki dla moich facetów. Lubię przygotowywać święta.
Dzięki najcudowniejszej na świcie Uli z Podlasia będzie słodko i inaczej niż w poprzednich latach. Placki do marcinka gotowe czekają na przełożenie bitą śmietaną, połówki orzeszków przyniesie pan listonosz (z Hajnówki jechały), a ja je przełożę masą budyniową. Foremki do wycinania gwiazdek na choinki piernikowe też w drodze. A do tego przepyszny podlaski twaróg, nie ser twarogowy. I wszytko to od prawdziwej gospodyni, która nauczyła mnie wyrabiać ciasto tak, żeby poczuć sercem, że jest już gotowe. Wakacje koniecznie na Podlasiu.
Jeszcze tylko makowiec japoński, kapuśniaczki, chleb na zakwasie i gotowe. A do tego na obiad w drugi dzień świąt szpecle, szynka duszona i buraczki na gęsto. Nie mogę się doczekać czasu spędzonego w kuchni.
A od niedzieli robię rękodzieło do paczki, która pojedzie do Hajnówki. Na prawosławne Boże Narodzenie.
Pochwalę się, że o naszej rodzince wspomniano:

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=484960394956641&set=a.484960344956646.1073741829.484057948380219&type=1&theater

wtorek, 3 grudnia 2013

sobota przy garach: No to startuję

sobota przy garach: No to startuję: Trochę zaskoczona biorę udział. I dziękuję   dziecieceinspiracje.blogspot.com  za wyróżnienie. Umieszczam banerek: Odpowiadam na pyta...

czwartek, 28 listopada 2013

Pierniczki (od Reni)


Świąteczne pierniczki piekę przed świętami kilka razy. Pierwszy na szkolną zabawę andrzejkową młodego. Koniecznie musza być z marmoladą różaną z tesco. Dlatego oprócz tych pięknych wykrawanych są takie od szklanki, nadziewane. Wykrawam dwa koła, kładę na środek marmoladę, przykrywam drugim i sklejam. Zdobię lukrem i posypuję kolorowymi ozdobami. W tym roku stawiam na minimalizm i nie ozdabiam, ale ponieważ zamierzam rozprezentować, przewiążę wstążką i robioną na szydełku gwiazdką. Część z nich pojedzie w ramach wymianki do stolicy.
Ten przepis sprezentowałam mi koleżanka ze szkoły. Jest banalnie prosty, szybki (nie licząc zabawy z wykrawaniem i pieczeniem). A jaki zapach w całym domu się pojawia! Sąsiedzi też czują. No chyba że zapomnę i nieco przypalę. 

Składniki:
1.   
·        ½ kg miodu
·       25 dkg cukru
·       1 kostka margaryny
·       1 łyżka kakao
2.   
·       1 kg mąki
·       2 opakowania przyprawy do pierników
·       3 łyżeczki sody oczyszczonej
·       4 jaja

Uwagi:

Pieczenie zaczynam od 11 minut a później, gdy piekarnik coraz bardziej się nagrzewa, zmniejszam o kolejne minuty i tak przy ostatniej blasze dochodzę do 8 minut.
Lukier robię na oko ;) cukier puder plus gorąca woda. Ucieram dodając po kilka kropel wody, aż do uzyskanie pożądanej konsystencji. czasami jest to słodki ulepek, a czasami prawie przezroczysty. Przed świętami bawię się i do lukru dodaję łyżeczkę soku z buraków, kakao. Czasami robię wzorki gotowymi sklepowymi lukrami. Posypuję posypką.
Wykorzystuję do wycinania także foremki, które zostały z lat dziecięcych młodego ze starego zestawu ciastolinowego.











Sposób wykonania:
1. Produkty z punkty 1.  Rozpuścić na gorąco. Ostudzić.


2. Produkty z punktu 2. .Wsypać pozostałe składniki. Ciasto dobrze wyrobić. Zostawić do następnego dnia (nie w lodówce!). Wałkować i wycinać pierniczki. Upieczone polukrować i przyozdobić.
Temperatura:  180 stopni C
Czas pieczenia:  11 minut


wtorek, 26 listopada 2013

poniedziałek, 25 listopada 2013

Sukienka w kolorze spopielałego róż

Za różem i dziewczynkami na różowo ubranymi nie przepadam. Miałam jednak w przepastnych czeluściach pracowni różową i popielatą włóczkę. Połączyłam obie i wyszedł całkiem przyjemny kolorek.
Długo szukałam wzoru/schematu na sukienkę dla rocznej dziewczynki (a są sukienki dla rocznych chłopców?). Wreszcie podpowiedziała mi koleżanka i skorzystałam ze znajdujących się na francuskiej stronie  (http://www.phildar.fr/modele-robe-col-chale-bebe.r.html?skuId=56601) inspiracji. Jak na mój gust to są rewelacyjne. Proste bez falbanek i ażurków. Skorzystałam ze wskazówek z różnych innych stron, bo wymyśliłam sobie, że sukienka będzie miała karczek. Zrobiłam próbkę, przeliczyłam oczka tak, żeby pasował ciuszek dla młodej. Nie jestem pewna, czy będzie dobry, bo widziałam ją ostatnio w czerwcu, ale dostanie na święta i już. Mnie się podoba.

Postanowiłam zamieścić opis, bo w czasie dziergania sporządzałam przepis.


Na sukienkę dla rocznej dziewczynki wystarczy około 150 g włóczki na druty nr 3,5 - 4 (ja skorzystałam z drutów z żyłką, bo było mi na nich później lepiej robić karczek), szydełko.

Najpierw zrobiłam identyczne przód i tył. Nabrałam 70 oczek i przerobiłam 7 rzędów francuskim (w parzystych i nieparzystych rzędach oczka prawe) . Później robiłam ściegiem dżersejowym prawym. Od następnego rzędu zaczęłam liczyć i co 12 odejmować po jednym oczku z każdej strony. Czynność tę wykonałam 5 razy, a więc odjęłam łącznie 10 oczek, a na drucie zostało mi 60. Te 60 oczek przerobiłam jeszcze 10 razy i zaczęłam robić warkocz z 4 oczek (2 praw, 2 lewe, *4 prawe, 2 lewe*, powtarzać od * do*, zakończyć 2 prawymi)  przez 12 rzędów. Po nich 2 rzędy prawych.

Odłożyłam na drut zapasowy i tak samo zrobiłam tył, odłożyłam na drut pomocniczy.

Teraz rękawy. Nabrałam na każdy po 34 oczka, przerobiłam wzorem 5 rzędów francuskim i  2 rzędy dżersejowym prawym. 
Wreszcie najfajniejsze, zebranie wszystkich części sukienki na jeden drut tak, żeby nic się nie pomyliło. 
Kolejno przekładałam na drut roboczy: połowę przodu, jeden rękaw, cały tył, drugi rękaw, połowa przodu. Dzięki temu mam z przodu rozcięcie i nie muszę robić na okrągło, bo nie lubię.

Teraz zaczynam formowanie karczku (dżersejem prawym):







  • w 1 rzędzie odejmuję równomiernie 8 oczek (co 20 oczek) mam na drucie 180 oczek
  • w 3 rzędzie odejmuję równomiernie 20 oczek (co 8 oczek) mam na drucie 160 oczek 
  • w 9 rzędzie odejmuję równomiernie 20 oczek (co 7 oczek) mam na drucie 140 oczek 
  • w 13 rzędzie odejmuję równomiernie 15 oczek (co 7 oczek) mam na drucie 125 oczek
  • w 17 rzędzie odejmuję równomiernie 15 oczek (co 6 oczek) mam na drucie 110 oczek 
  • w 21 rzędzie odejmuję równomiernie 15 oczek (co 5 oczek) mam na drucie 95 oczek
  • w 25 rzędzie odejmuję równomiernie 15 oczek (co 4 oczek) mam na drucie 80 oczek
  • w 29 rzędzie odejmuję równomiernie 15 oczek (co 3 oczek) mam na drucie 65 oczek
  • w 33 rzędzie odejmuję równomiernie 15 oczek (co 2 oczek) mam na drucie 50 oczek
Nad pozostałymi 50 oczkami przerabiam 5 rzędów francuskim. Kończę wszystkie oczka. Nie odcinam nitki, ale szydełkiem obrabiam brzeg rozcięcia 1 rzędem półsłupków pamiętając, aby na środku jednej części zrobić pętelkę z 9 oczek. Przy drugiej części przyszywam guziczek. Ja zrobiłam guzek na szydełku. W środku umieściłam plastikowy koralik.
Obrobiłam też szydełkiem boki sukienki, żeby schować nitki, a pomyślała sobie, że tak będzie dobra, bo gdyby okazało się, że sukienka jest za mała, to zawsze można ją szydełkiem poszerzyć. 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Czasoprzestrzeń listopadowa

Palce bolą a pomysły nie kończą się, za to skończyłam bieżnik na prezent świąteczny. Szybko się zrobił. Niecałe dwa tygodnie. Jeszcze blokowanie, żeby każdą pikotkę było widać i, jak mawiało moje dziecko, Voila.




Jednocześnie robię papierową wiklinę. Malowanie zieloną bejcą skończyło się koniecznością bardzo szybkiego czyszczenia podłogi (bo się cholera rozlała, oczywiście wiedziałam, że tak będzie, ale nie przestawiłam buteleczki, czarownica jestem, ledwie pomyślę i jest). Trochę naplotłam, trochę wyrzuciłam, bo nie wyszło. Wytrwała jestem i zrobię sobie gigantyczną choinkę do gabinetu i choinkę dla mamy, bo jej się nie chce ubierać tradycyjnej.

Z sukienką dla malucha, a właściwie maluszki, problem. Na polskich stronach pełno ażurków, falbanek i innych babcinych wzorów. A ja chcę ładne i proste, więc szukam, kombinuję, rysuję i coś już w myślach powstaje. Kusi mnie żeby zrobić różową, ale nie wiem, czy to aby nie będzie złośliwe?
Chłopaków obrobiłam w czapki. Po wyczerpującym pruciu i robieniu od nowa stwierdzam, że mój doktorek ma kanciaty łeb. Ja rozumiem, że mądry, ale ile się naprułam (w sensie prucie dzianiny), żeby mu czapkę dopasować, to moje. W końcu ma. A młody, to dopiero egzemplarz: "Mama tu ma być tak i tak, a ty z resztą wiesz, więc zrobisz, na pewno sobie poradzisz, mądra jesteś i wszystko umiesz."


I na koniec minimalistyczne ciastka męża - mistrza ciasta francuskiego z Lidla":


 I tak zapełniłam moją listopadową przestrzeń nowymi wytworami. A jeszcze robię coś na wymiankę. Dawno tego nie robiłam. Szukam inspiracji. Będzie ładne.



czwartek, 7 listopada 2013

Lubię listopad :)

Przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia pora zabrać się za własnoręczne wykonanie prezentów. Popytałam, pomyślałam i znalazłam pomysły, które zaczynam realizować. Szkoda mi pieniędzy na rzeczy, które się szybko rozpadną. te które zrobię na pewno dadzą wiele satysfakcji przede wszystkim mi, a czy się spodobają, to już inna sprawa.
Będzie bieżnik (wzór to tylko wskazówka):

Sukienka (schemat po rosyjsku, więc na pewno to tylko wskazówka):

Papierowa wiklina (Rzepa na rurki, a później na choineczki):

Ciepłe skarpetki (robi moja mama, są ciepłe, kolorowe i fajowskie):
(zdjęcie wkrótce)
Może jeszcze z synem pobawię się masą solną a na sto procent upiekę pierniczki - katarzynki. Rodzina uwielbia. Pierwsza partia na zabawę andrzejkową dla Krzysia.
A w sobotę pieczenie rogali marcińskich. Dzisiaj zakupy (trochę oszustwa - mak tradycyjny, nie biały).
Lubię listopad :)




środa, 6 listopada 2013

Koszyczek

Uwielbiam recykling. Powtarzam się, ale cóż można począć z natręctwem.
Szukałam, szukałam i znalazłam. Postanowiłam zrobić sobie koszyk na robótki szydełkowo-drutowe. Pogrzebałam tu i ówdzie i z zakamrków garderogy wyciągnęłam piękną pomarańczową linę. Jakiś czas temu widziałam dywanik robiony ze sznurka i to mnie zainspirowało.
Zanurkowałam w przepastnym kartonie z resztkami i wyciągnęłam melanżową bawełnę. Zakasałam rękawy i zaczęło się... Głupia lina uciekała, palce były mało giętkie, że o szydełku nie wspomnę. I jeszcze mąż, który głośno protestował. Dlaczego? Dlatego, że 10 lat temu kupił ową linę pierworodnemu do zabawy w piratów. Świetnie nadawała się na olinowanie okrętu, rozciąganie żagli i pętanie zagarniętych w niecnym pirackim procederze jeńców.
A tu już, bez pytania, profanuję jakże przydatny element wyposażenia każdego chłopca.
Obiecałam, że liny nie potnę i w razie, jakby co, bedzie można ją wykorzystać w całości. Tylko zastanawiam się, kiedy i po co? :)



piątek, 18 października 2013

Mało czasu...

...a tyle pomysłów, inspiracji, rzeczy odłożonych na później. Chciałabym zrobić to i owo. Książka leży i czeka na zakończenie czytania. W pracowni coraz więcej zgromadzonych do przerobienia, naprawienia i innego wykorzystania rzeczy. Komputer pęka w szwach. Na dysku C nie ma już miejsca. A jeszcze tyle zostało do zapisania, ściągnięcia, narysowania, zeschematyzowania.
24 to mało.
Weekend to mało.
I tak kończy się na pieczeniu, bo jak odmówić chłopakom przyjemności zjedzenia zdrowego i pysznego obiadu, ciasta, chleba...
A ile wiedzy trzeba jeszcze przyswoić. Decoupage, frywolitki, schematy szydełkowe, drutowe.
A ile wiedzy zalegającej w szarych komórkach przyswoiłam. Dużo, nawet bardzo. Wykorzystuję? W części. Świat idzie ku nieznanej przyszłości, zmienia się tu i teraz, przybywa wiele, ubywa trochę, starość blisko coraz bliżej.
Jesienna pogoda, deszcz i zimno przygnębiają, ale jeszcze chwila i czas dla rodziny i dla mnie.
To mówiłam ja czarownica (spostrzeżenia, jakże trafne, syna, którego poprosiłam o opinię o wyrobie).


wtorek, 8 października 2013

Sobota przy szydełku

Nie wiem, jak Wam, ale mnie przybory rękodzielnicze rozchodzą się po cały domu. Ciągle szukam szydełka, nożyczek, centymetra krawieckiego, ołówka, igieł. Postanowiłam więc uporządkować się i wykonałam własnoręcznie organizer na starym wieszaku. Wykorzystałam także do tego celu resztki włóczek, które wyciągnęłam z przepastnego pudła resztkowego przy okazji rozplątując nierozplątywalne. Pofantazjowałam i wymyśliłam takie cudo:
Najbardziej dumna jestem z zielonego serduszka - poduszeczki na igły i czerwonego kwiatka, z którego, o dziwo, nie wypadają szydełka. :) Lubię być kreatywną i myślę o wykreowaniu świątecznego renifera. Koniecznie z resztek, żeby był kolorowy. A może z worków foliowych na śmieci? Potnę je na paseczki, powiążę i szydełkiem wykonam.
A skoro mogę, to bez pytania umieszczam.

Rurki, rureczki, rur

W poszukiwaniu dziadka do orzechów, który jak na złość gubi się jesienią i znajduje wiosną, trafiłam na foremki do wypieku rurek. Pamiętam ich smak z dzieciństwa. Umiem je upiec, ale... za nic nie pamiętam i nie mogę odnaleźć przepisu na krem. Wiem, że był różowy i smakował przepysznie. I na pewno nie była to bita śmietana, bo mama jej nigdy nie robiła.
Rurki od zakupu robiłam raz. Z lenistwa zaopatrzyłam się też w gotowy krem do karpatki. Smakowało, ale to nie było to.
Do piątku może znajdę przepis, ale jakby ktoś dysponował i zechciał się podzielić, to chętnie przygarnę, a i jakiś swój oddam w dobre ręce :)
Przepis ze starego zeszytu z przepisami. Takiego poplamionego, często używanego i z dużą ilością dopisków (wraz ze zmianą mojego miejsca na ziemi zmieniały się piekarniki - gazowy, elektryczny, z termoobiegiem i każdy piekła inaczej).

Składniki:
·       ½ kg mąki
·       250 dkg masła
·       ¼ litra śmietany
·       Cukier wanilinowy

Uwagi:

Sposób wykonania:
1.  Zagnieść krucze ciasto i wstawić na kilka godzin do lodówki (robię dzień wcześniej)
2.  Rozwałkować na 3 – 4 mm ciasto.
3.  Kroić paski.
4.  Nawijać na rurkę uprzednio posmarowaną tłuszczem od węższej strony (pamiętać, żeby nie zakleić szerszej części foremki, bo nie zejdą gotowe rurki)
5.  Układać na blaszce posmarowanej tłuszczem i piec na złoty kolor (można wcześniej obtoczyć grubym cukrem)
6.  Nadziewać masą (bita śmietana, krem do napoleonek… lub tą różową masą, którą zgubiłam)
7.  Podawać posypane cukrem pudrem z wanilią.
Temperatura: Jak dla ciasta kruchego - od 180 do 200 stopni C­
Czas pieczenia: Tak długo, aż się zarumienią.

Tabelka natomiast pochodzi ze sporządzonego przeze mnie katalogu przepisów. Zebrałam i umieściłam w poszczególnych folderach zapiski z luźnych kartek. Kartki miałam wyrzucić. Już pięć lat czekają. Nie mogę, bo z każdą z nich wiąże się jakaś historia. Mniej lub bardziej ważna, ale moja własna. Związana z osobami, gestami, nastrojami, smakołykami, jakie właśni jadłam i opowieściami, ploteczkami, śmiechem czy łazami.

piątek, 4 października 2013

wrześniowe pieczenie

Wzięłam udział i upiekłam.
Trochę zmodyfikowałam przepis z bloga http://zapachchleba.blogspot.com.
Mój chleb jest z suszonymi pomidorami (dostałam słoiczek od koleżanki Joanny). Pyszny. Skórka chrupiąca, środek dobrze wyrośnięty dziurawy i pomidorowo - ziołowy. 
Piekłam wspólnie z:
Anna  ŻYCIE OD KUCHNI <http://ankawell.blogspot.com/>


Dziewczyny, dziękuję za pomysł spotkania wrześniowego. Mam nadzieję na następne.

Upiekłam według przepisy (za Wisłą) - wprowadzone przeze mnie zmiany zapisałam kursywą.

Pszenny Chleb Oliwkowy (z suszonymi pomidorami)
Wszystkie składniki wymieszać i pozostawić na blacie kuchennym na 12-16 godzin.
(wg J. Hamelmana)

Zaczyn płynny
30 g aktywnego zakwasu (może być pszenny lub żytni, trzeba go dzień wcześniej wyciągnąć z lodówki i odkarmić)
150 g maki pszennej, chlebowej
180 g wody


Ciasto chlebowe
360 g płynnego zaczynu
360 g wody (lekko ciepłej)
720 g mąki - to jest 90 g maki pszennej pełnoziarnistej + 630 g mąki chlebowej. Dodałam 720 g mąki typ 650
2 łyżeczki soli
200 g oliwek (odcedzonych i osuszonych). Dodałam suszone pomidory. Odsączyłam je z oliwy i posiekałam.

  1. Połączyć zaczyn z wodą, dodać pozostałe składniki oprócz oliwek (suszonych pomidorów) i wyrabiać robotem 3 minuty na pierwszym biegu, a następnie 3 minuty na biegu drugim. Dodać oliwki (pokrojone pomidory suszone) i wyrobić tak aby połączyły się z ciastem. Można też wrobić je ręcznie. Wyrabiałam w thermomix dwa razy po 3 minuty na pozycji Interwał.

  2. Zostawić do wyrośnięcia, pod folią na 2,5 godziny. W tym czasie odgazować dwukrotnie, delikatnie rozciągając i składając. Chleb rósł w misce, drewnianą łyżką w czasie wyrastania 2 razy przełożyłam, żeby odgazować.

  3. Podzielić ciasto na dwa małe bochenki.

  4. Bochenek pozostawić do wyrośnięcia na blacie na 1-2 godziny. Piec chleb (druga półka od dołu) wygrzanej dobrze blasze w piekarniku nagrzanym do 250 stopni przez 15 minut z parą (wstawiłam mały garnek z wodą), a następnie bez pary w temperaturze 220 stopni jeszcze przez 15-20 minut.





Wiklinowy kosz

Papierową wiklina zainteresowałam się w zeszłym roku. Coś tam popróbowałam, ale nie bardzo mi wychodziło. Dużo czytałam na ten temat, przyglądałam się różnorodnej twórczości, przede wszystkim wyszukując w Internecie blogowiska rękodzielników. I znalazłam dwa, które w przystępny i obrazowy sposób pozwoliły mi zgłębić tajniki wikliniarstwa – kręcenia J rurek, wyplatania, lakierowania, barwienia, usztywniania. Najfajniejsze są ci twórcy, którzy wykorzystują naturalne środki. I tak zgłębiłam tajniki farbowania kawą, sokiem, lakierowania zawiesiną z mąki.
Nie było łatwo. Wredne rurki rozkręcały się, klej kleił mi palce a nie papier.

 Pierwsza choinka bardzo przypomina leśne karłowate drzewko, które samotnie stoi w zagajniku. Ale to nic, przybiorę ją i będzie świąteczna ozdoba. Koszyczki sprzed roku nieźle wyglądają na toaletce.
Przy okazji odkryłam, że najlepiej kręci mi się z papieru z książki telefonicznej i katalogu vacansoleil. Nigdy nie wybrałam z niego żadnej wycieczki, ale za to wyplotłam pierwszy duży kosz J





Korzystałam z:

poniedziałek, 30 września 2013

Zakwas część III

Hurra udał się. Tak dobrze, że w niedzielę upiekłam dwa pyszne chleby z suszonymi pomidorami od koleżanki Joanny. Piekłam w ramach wrześniowego pieczenia, więc zgodnie z wymogami szczegóły i zdjęcia opublikuję 4 października o godzinie 20.00.


piątek, 27 września 2013

Czekoladowe gofry

Zakwas sobie rośnie. Cierpliwie dokarmiam o wyznaczonych porach. Zapaszek wyraźnie odczuwalny. Będzie o.k.
Rodzina spragniona słodkości, więc czas na gofry. Takie tradycyjne znudziły mi się, więc poszperałam i znalazłam czekoladowe. Trochę jest przy nich pracy, ale smak ... cudo, nawet dnia następnego. Smakują, jak ciasteczka czekoladowe, z bitą śmietaną i musem brzoskwiniowym. 
A gofry czekoladowe robi się tak:
Odmierzasz
200 gram cukru
0,5 szklanki wody
2 czubate łyżki kakao.
Wszystko to umieszczasz w garczku (takim większym, żeby później dodać pozostałe składniki). Mieszasz, zagotowujesz i odstawiasz. 
Do gorącego dodajesz:
200 gram masła (dałam margarynę, bo akurat była)
i mieszasz do rozpuszczenia (bo całość jest jeszcze gorąca).
Gdy rozpuści się margaryna wbijasz:
4 żółtek
i mieszasz najlepiej mikserem.
Następnie powoli porcjami wsypujesz:
250 gram mąki pszennej,
2 łyżeczki proszku do pieczenia.
Z pozostałych białek ubijasz sztywną pianę, dodajesz do masy i delikatnie mieszasz łyżką. Na powierzchni ciasta pojawiają się takie fajne bąbelki. 
Gotowe do pieczenia. Na rozgrzaną gofrownicę wlewasz 4 łyżki ciasta i pieczesz - mnie zajmowało to około 3 - 4 minut.
Pyszna bita śmietana, którą nauczyła mnie robić Ulka Sz.:
kubek śmietany 30 %
łyżeczka śmietany 18 %
cukier puder wg uznania.

Najpierw ubijam kremówkę tak, żeby zgęstniała, dodaję łyżeczkę 18 i gdy porządnie zgęstnieje dodaję cukier i jeszcze chwilę ubijam. Potrzebna wyczucie, bo już nie jeden raz wyszło nam słodkie masło :)




środa, 25 września 2013

Zakwas na chleb I

Udało się kupić mąkę w tesco i dopiero wczoraj nastawiłam zakwas. Pracuje okutany w kocyk przy kaloryferze. Rodzina pyta, czy jak będę dokarmiała, to z tego co zostanie upiekę chleb. Upiekę, dlaczego nie. Sklepowy mnie także nie smakuje. Upiekę, obfotografuję i na blogu zamieszczę.

poniedziałek, 23 września 2013

Zakwas na chleb

Zdarza się, że dwuletni zakwas odmawia współpracy. Może było zbyt zimno, może złą mąkę kupiłam. Nie wiem. Dlatego postanowiłam zacząć dzisiaj produkcję nowego, bo rodzina nie wyobraża sobie braku chleba na zakwasie.
Dzisiaj dzień pierwszy. Korzystam (bardzo często, więc polecam) z przepisu na blogu pracowni wypieków. Rewelacyjne przepisy, dokładnie wyjaśnione i przede wszystkim pyszne.
O godz. 19.00 w szklanym naczyniu wymieszam 200 g. mąki żytniej razowej z 200 g. wody o temperaturze pokojowej. Odstawię na 24 godziny.
Nie ma zakwasu. Mąki żytniej razowej brak w sklepach, w których do tej pory kupowałam. Jutro wyruszam na poszukiwanie.

Skończyłam mitenki

Są piękne. Też sobie zrobię takie. No może bez kwiatków i koniecznie w innym kolorze. Jakby ktoś miał ochotę, to służę produkcją rękodzielniczą. Proszę o kontakt.


środa, 18 września 2013

Mitenki :)

Swego czasu opublikowałam na Spotkaniach robótkowych na fb wykonane własnoręcznie mitenki. Spodobały się koleżance z Podlasia i poprosiła o dwie pary dla córek. O.k. nie ma sprawy mogę zrobić. Poprosiłam o wymiary i tu się zaczęło. Dwa końce kraju i rozmowa prywatna na fb:



  •  
    i te zwisające też ??
    ale będzie w szkole SZAŁ!


  • Ela Ja-k
    te zwisające też


  •  
    u Oli obwód rączki w połowie między nadgarstkiem a łokciem 16cm
    i dłoń bez kciuka również 16cm
    rączka to tak 16 - 17 cm
    nadgarstek za dłonią 14cm

  • Ela Ja-k
    Ula, ja nie bardzo rozumiem, co ty do mnie piszesz. Uśmiałam się co prawda, ale nie mam pojęcia, jaka jest różnica między rączką a dłonią bez kciuka. A gdzie jest nadgarstek za dłonią. Dzięki, dawno się tak nie ubawiłam.


  •  
    hi hihi hi hi hi hi
    chciałam obrazowo opisać ,h hi hi hi hi
    ale teraz sama się uśmiałam z tego
    napiszę tak : w połowie kości pomiędzy łokciem a początkiem dłoni jest 16-17cm
    przy nadgarstku 14cm
    a dłoń położona na płasko mierząc dookoła bez kciuka tylko 4 palce w kosteczkach 16cm
    hi hi hi hi hi hii hi
    pewnie jeszcze bardziej na motałam ?




  • Ela Ja-k
    ty pisz, ja rysuję
    a jakie długie? do połowy kości od nadgarstka do łokcia?

  •  
    od kostki nadgarstkowej do połowy przed łokciem jest 12-13cm , a od tej samej kostki do początków paluszków jest8cm
    od kostki palca wskazującego do wgłębienia kciuka 3cm
    Zaczęłam robić. Na razie te, które mają być takie jak na moją dłoń, bo narysowałam, ale sama nie wiem co.