wtorek, 4 marca 2014

A luty, jak luty

I znowu ciekawie. tworzę, tworzę, tworzę... Bo lubię.
Zachwycona Tildą zapisałam się na kurs do Biblioteki Pedagogicznej w Gorzowie Wielkopolskim i był to strzał w dziesiątkę. Już kilka lalek uszyłam, ale na podstawie intrnetu. Zobaczyłam na żywo, jak to wygląda i wiele się rozjaśniło. Jest prawie taka, jak powinna. Ubraną pokażę niebawem.




Zachwycona batikiem nauczyłam się techniki w Brlinku i stworzyłam mój domek. Już mam plany na następne twory batikowe.


Pierwszy raz miała także okazję pomalować kubeczek, który został pokryty szkliwem i wypalony. Rysunki mocno dziecinne. Mnie się podobają. 


Długo nosiła się ze stworzeniem  igielnika. Po zużyciu ulubionego kremu nadarzyła się okazja. I tak oto powstał pan nochal. Najfajniejsza zabawa jest z zakręcenie pokrywki tak, żeby oczy znalazły się w odpowiednim miejscu.



Zrobiła też kobaltowe mitenki radiowe. Są już u właścicielki. 


 Teścia obdarowałam ciepłym szyjogrzejem (model - syn).


Szalałam z szydełkiem i laleczką dziewiarską.


 Na drutach też robiłam i tak powstał mężowski sweter na spacery z Kapiszonem.


Rodzinę zaś obdarzyłam sówkami.


A zakręcone artystycznie kobiety zakładkami wykonanymi haftem matematycznym.


Papierowa wiklina przybierała nowe kształty.




I tak minął krótki, ale bardzo owocny luty.


3 komentarze:

  1. Bardzo fajniowate wszystko. Batik i zakładki szczególnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajniowate wszystko. Szczególnie batik i zakładki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałaś bardzo pracowity miesiąc, Mnie najbardziej zaintrygował ten batik. Muszę sprawdzić może i w moim mieście można się go nauczyć :-)

    OdpowiedzUsuń