Zachwycona Tildą zapisałam się na kurs do Biblioteki Pedagogicznej w Gorzowie Wielkopolskim i był to strzał w dziesiątkę. Już kilka lalek uszyłam, ale na podstawie intrnetu. Zobaczyłam na żywo, jak to wygląda i wiele się rozjaśniło. Jest prawie taka, jak powinna. Ubraną pokażę niebawem.
Pierwszy raz miała także okazję pomalować kubeczek, który został pokryty szkliwem i wypalony. Rysunki mocno dziecinne. Mnie się podobają.
Długo nosiła się ze stworzeniem igielnika. Po zużyciu ulubionego kremu nadarzyła się okazja. I tak oto powstał pan nochal. Najfajniejsza zabawa jest z zakręcenie pokrywki tak, żeby oczy znalazły się w odpowiednim miejscu.
Zrobiła też kobaltowe mitenki radiowe. Są już u właścicielki.
Teścia obdarowałam ciepłym szyjogrzejem (model - syn).
Szalałam z szydełkiem i laleczką dziewiarską.
Na drutach też robiłam i tak powstał mężowski sweter na spacery z Kapiszonem.
A zakręcone artystycznie kobiety zakładkami wykonanymi haftem matematycznym.
Papierowa wiklina przybierała nowe kształty.
I tak minął krótki, ale bardzo owocny luty.
Bardzo fajniowate wszystko. Batik i zakładki szczególnie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajniowate wszystko. Szczególnie batik i zakładki.
OdpowiedzUsuńMiałaś bardzo pracowity miesiąc, Mnie najbardziej zaintrygował ten batik. Muszę sprawdzić może i w moim mieście można się go nauczyć :-)
OdpowiedzUsuń