poniedziałek, 18 listopada 2013

Czasoprzestrzeń listopadowa

Palce bolą a pomysły nie kończą się, za to skończyłam bieżnik na prezent świąteczny. Szybko się zrobił. Niecałe dwa tygodnie. Jeszcze blokowanie, żeby każdą pikotkę było widać i, jak mawiało moje dziecko, Voila.




Jednocześnie robię papierową wiklinę. Malowanie zieloną bejcą skończyło się koniecznością bardzo szybkiego czyszczenia podłogi (bo się cholera rozlała, oczywiście wiedziałam, że tak będzie, ale nie przestawiłam buteleczki, czarownica jestem, ledwie pomyślę i jest). Trochę naplotłam, trochę wyrzuciłam, bo nie wyszło. Wytrwała jestem i zrobię sobie gigantyczną choinkę do gabinetu i choinkę dla mamy, bo jej się nie chce ubierać tradycyjnej.

Z sukienką dla malucha, a właściwie maluszki, problem. Na polskich stronach pełno ażurków, falbanek i innych babcinych wzorów. A ja chcę ładne i proste, więc szukam, kombinuję, rysuję i coś już w myślach powstaje. Kusi mnie żeby zrobić różową, ale nie wiem, czy to aby nie będzie złośliwe?
Chłopaków obrobiłam w czapki. Po wyczerpującym pruciu i robieniu od nowa stwierdzam, że mój doktorek ma kanciaty łeb. Ja rozumiem, że mądry, ale ile się naprułam (w sensie prucie dzianiny), żeby mu czapkę dopasować, to moje. W końcu ma. A młody, to dopiero egzemplarz: "Mama tu ma być tak i tak, a ty z resztą wiesz, więc zrobisz, na pewno sobie poradzisz, mądra jesteś i wszystko umiesz."


I na koniec minimalistyczne ciastka męża - mistrza ciasta francuskiego z Lidla":


 I tak zapełniłam moją listopadową przestrzeń nowymi wytworami. A jeszcze robię coś na wymiankę. Dawno tego nie robiłam. Szukam inspiracji. Będzie ładne.



1 komentarz:

  1. Serweta cudowna :-) Piękny wzór.
    Czapki męskie są idealne. A już na modelu wygląda rewelacyjnie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń